niedziela, 2 lutego 2014

41.24 dzień świstaka, po raz dwudziesty trzeci

...w sensie, że nie ulega zmianie nasz stan, małżeński.
jesteśmy co roku my dwoje, ale wokół nas dzieje się tyle innych spraw, różni ludzie pojawiają się i odchodzą.
a my co roku oglądamy zwierzaka, co po długości cienia ma wyznaczać trwanie zimy...:-)

wtorek, 28 stycznia 2014

41.23 moja lewa stopa

chodzi i mruczy Mawżonek
- moja głupia stopa....!
w niedzielę już tak nie wiało,ciepło było, jak mówi Mawżonek, minus osiem albo minus dziewięć, ale fatalnie ślisko.
lewym półdupkiem zaliczyłam glebę po ok. 50 metrach, za pierwszym zakrętem. 
Mawżonek dreptał za mną wolniej i widział tylko jak wstaję.
to ja wolniej też.
i tak cztery km. dobiegliśmy do końca zabudowań i polna droga okazała się lodowiskiem. 
zawróciłam wściekła jak pies, uparty Mawżonek pobiegł dalej.
na szóstym km zaliczyłam glebę po raz drugi, tym razem poleciałam na ręce i lewe kolano. 
wrr...
w linii prostej do domu miałam w sumie 8 km, mało trochę, pomyślałam, nie mogłam w oczach Mawżonka zostać mięczakiem, zawzięłam się i pobiegłam dalej asfaltem...
wracałam już, gdy zadzwonił Mawżonek, bo dotarł do domu, a mnie jeszcze nie było.
okazało się, że przebiegłam 13 kilosów, a On tylko 10 :-)
najgorsze wyszło wczoraj - Mawżonkowa lewa stopa zaprotestowała...i to tak skutecznie, że wieczorem wylądowaliśmy u ortopedy...i zakaz biegania na 3-4 tygodnie...
będę musiała radzić sobie sama:-) na szczęście Mawżonek zamówił nakładki na buty i jeśli świat się nie rozmrozi, to i tak będę mogła biegać!
a jeszcze tydzień temu las był taki zielony...
 



poniedziałek, 6 stycznia 2014

41.22 idą trzej królowie, czyli ćwiczenia z fotografii reporterskiej

...idą co namniej 3 królowie...i może królewna
król pierwszy
król drugi
król trzeci
oraz  żołnierz
i zagubiony anioł
król??
a dokąd zmierzają...???

niedziela, 5 stycznia 2014

41.21 w Nowym Roku dużo zdrowia...

...oraz oby nie było gorzej:-)
a w kwestii zdrowia jest tak, że biegamy więcej km - dla mnie to duuuża zmiana - z ok. 6km na ok. 13km. trwa to jakieś dwa tygodnie i chyba jestem trochę zmęczona, takim bieganiem co drugi dzień...
Filon wreszcie doczekał się pizzy :-)
 
 
 
 
 
 
 




środa, 18 grudnia 2013

41.20 pierniczki strojone w kolor

w piątek ostatni dzień w szkole i dzieci mają przynieść pierniczki i mandarynki
mandarynki sobie urosły, pierniczki też, ale tym ostatnim potrzebny jest jeszcze jeden szlif...
 
 
 
 
 

niedziela, 8 grudnia 2013

41.19 pierniczenie i inne zimowe widoki

Pierworodna przybyła z misją - świąteczne pierniczki
 
 
 
 
 
 
 
Niejaki Ksawery Orkan popsuł nam biegowe plany, więc dzisiejsze popołudnie, z chwilowym słońcem, należało wykorzystać na odpracowanie kilometrów...
 
 
 
 


poniedziałek, 25 listopada 2013

41.18 dzieci i inne fotki

małe dzieci chce się zjeść, bo są takie słodkie, a jak dorosną to się żałuje, że się tego nie zrobiło.
w różnych sytuacjach przekonałam się, jak prawdziwe jest to stwierdzenie. 
dziś zawitała Pierworodna, w zasadzie nie wiem, o co poszło, ale Mawżonek oszczędnie dziś gospodarował spokojem.
czasem myślę, że jak już dziecko wyjdzie w świat, to nie może wracać jako dziecko.
taka na przykład Pierworodna. wymyśliła, że jak nie ma biletów do Tajlandii, to polecą do Indii.
no i cały miesiąc w strachu, jak wyjedzie.
ale co ja mogę. 
w Jej wieku byłam Matkom. i moja mama tylko pytała, co u mnie i mówiła, że to moje życie i moje decyzje.
i tak jest do dziś.
a dzieciarnia?
Filona problemy techniczne z zawiązywaniem butów, Gajowej biwaki harcerskie, na które Ją zawożę ciemną, opadadeszczoną nocą, jak w ostatni piątek, to na razie pikuś.
jeszcze trochę.
na razie wakacje w górach, z dala od TV i kompa, też są fajne. szczególnie gdy jest kominek, jakieś dziwne płyty - winyle!
i inne, listopadowe, ciekawostki z gór!