środa, 17 grudnia 2014

42.2 jak On to robi?

zapytał Filon,
- mamo, jak Gwiazdor wkłada te prezenty pod choinkę?
- no tak, że wchodzi przez balkon, jak Wy jesteście u Olafa na górze....
- a wy? co wy wtedy robicie?
ekhm
- no jak to, sprzątamy ze stołu...
 - albo siedzą w drugim pokoju i patrzą przez okno! - wpadła mi w słowo Gayowa (tak teraz się na fejsie podpisuje...)
- o - dodałam - pamiętasz, jak dwa lata temu u babci zdążyliśmy zobaczyć kawałek jego plaszcza, jak wychodził przez balkon??
Filon patrzy na mnie z pewną taką, malującą się z pięknym uśmiechem twarzą, niepewnością, niedowierzaniem...ale nie mówi, że jest inaczej.
jeszcze ten rok.
a dziś, niniejszym oświadczam, dokonałam z Pierworodną zakupów pod-choinkowych.
 

środa, 1 października 2014

42.1 "jak ty to robisz?"

zapytała dziś podwójna matka polka
- jak ty możesz - zapytała w drzwiach recepcji - mieć czas na bieganie i jogę?? ja z moją dwójką ledwo dycham!
- no mam - mówię z uśmiechem - bo Mawżonek mnie pilnuje.
w grudniu po raz pierwszy mam do przebiegnięcia półmaraton. od poniedziałku mam rozpisany plan zajęć na dwa miesiące. bieganie, joga, siłownia. żeby mieć siły na 21, 975. Mawżonek zakłada czas 2 godz 15 min.hm...zobaczymy w grudniu.
poza tym co, lato minęło, w zasadzie mieszkaliśmy w domku nad jeziorem, rano jechałam do pracy, po pracy nad jeziorko....a w domu zagościły pająki:-)
Pierworodna na szczęście kończy latać, zrobiła mi super niespodziankę, bo zamieniła loty i odwiozła mnie z wakacji do domu, przy okazji dając możliwość porozmawiania z kapitanem i drugim pilotem w ich kabinie.
Gajowa rozgaszcza się z gimnazjum, jakieś 3 min od domu, Filon w drugiej klasie zapomina  z zadaniach domowych, Mawżonek też wrócił do szkoły uczyć...
ja...mam czas na nic.
i na wszystko.
a jak ja to robię? jakoś tak przerabiam logistykę, produkcję, zarządzanie, recepcję...

piątek, 27 czerwca 2014

42.0 kanałowe leczenie

i cóż, jestem o rok starsza
życzeń miałam w bród cały dzień, miłe to.
ale jaka ja?
ponoć o 180 stopni zmieniona, "corpo bitch", bo wymagam, żeby robić swoje......
i górna jedynka leczona kanałowo.

środa, 26 lutego 2014

41.26 światy równoległe

myślałam na początku, że są dwa
dom i praca
ale one się rozmnożyły albo po prostu moja świadomość wyłowiła je z odmętów
jest dom w ogóle
dzieci
i tu trzy światy, nie wiem, który bardziej zajmuje
Pierworodna na krańcu świata, na szczęście internet sprawia, że czuję, że mam ją blisko
[- jutro zwiedzamy Katmandu - pisze - a pojutrze chcemy jechać do Pokhary (gdzie to qrwa jest??!!!) na dwa dni
- a jak hotel? - pytam, bo w ostatnim szczur biegał po recepcji, a tu nawet wifi jest w pokoju
- dziś 200 rupii nepalskich za osobę, czyli jakieś 6 zł]
Gajowa zbuntowana, wie najlepiej ile się uczyć i że nie trzeba trenować zadań na test szóstoklasisty i że ona nie jest jak Pierworodna przecież, da radę i już!
Filon chcem, ale nie mogem, czyli jak poradzić sobie z kolegą, ze starszej klasy, który mówi, że jest najlepszy we wszystkim, wkurza Fila, kopnął go, Fila, w czułe miejsce, a ten nie był mu dłużny i oddał, przy czym - nieprzypadkowo
[- tata, przecież nie można przypadkiem komuś rozerwać koszulki]
podarł koszulkę..
dom to jeszcze przecież Mawżonek, naciągacz na bieganie, trener osobisty, który biegnie na mój czas, marudzi całą drogę, żeby się nie poddawać, za którego przykładem negocjowałam dziś w ortopedą
[- mogę jutro pobiegać, skoro mnie nie boli? - pytam z najpiękniejszym uśmiechem
- nie, za 10 dni
- aż tyle?? ja ósmego marca mam znowu bieg na piętnaście kilometrów!
- to chociaż sześć
- nie no, nie dam rady tyle czekać..
- pięć - to moje ostatnie słowo!
i tak skończyły się negocjacje...]
to moje fotki i nauka jak je robić lepiej
to moje książki, teraz wilk z wall street na przykład
to dalsza rodzina
to praca, też taka niejednorodna...
w każdym świecie mam inną rolę, czy to ciągle ja?

środa, 19 lutego 2014

41.25 Pierworodna znów w podróży - strach się bać

tym razem w celach całkowicie turystycznych. 
wyleciały dziś rano, nie mogłam spać, w Kijowie zawierucha...
http://wejustgoahead.blogspot.com/
mam nadzieję, że lecą dalej, trzeba myśleć pozytywnie!

niedziela, 2 lutego 2014

41.24 dzień świstaka, po raz dwudziesty trzeci

...w sensie, że nie ulega zmianie nasz stan, małżeński.
jesteśmy co roku my dwoje, ale wokół nas dzieje się tyle innych spraw, różni ludzie pojawiają się i odchodzą.
a my co roku oglądamy zwierzaka, co po długości cienia ma wyznaczać trwanie zimy...:-)

wtorek, 28 stycznia 2014

41.23 moja lewa stopa

chodzi i mruczy Mawżonek
- moja głupia stopa....!
w niedzielę już tak nie wiało,ciepło było, jak mówi Mawżonek, minus osiem albo minus dziewięć, ale fatalnie ślisko.
lewym półdupkiem zaliczyłam glebę po ok. 50 metrach, za pierwszym zakrętem. 
Mawżonek dreptał za mną wolniej i widział tylko jak wstaję.
to ja wolniej też.
i tak cztery km. dobiegliśmy do końca zabudowań i polna droga okazała się lodowiskiem. 
zawróciłam wściekła jak pies, uparty Mawżonek pobiegł dalej.
na szóstym km zaliczyłam glebę po raz drugi, tym razem poleciałam na ręce i lewe kolano. 
wrr...
w linii prostej do domu miałam w sumie 8 km, mało trochę, pomyślałam, nie mogłam w oczach Mawżonka zostać mięczakiem, zawzięłam się i pobiegłam dalej asfaltem...
wracałam już, gdy zadzwonił Mawżonek, bo dotarł do domu, a mnie jeszcze nie było.
okazało się, że przebiegłam 13 kilosów, a On tylko 10 :-)
najgorsze wyszło wczoraj - Mawżonkowa lewa stopa zaprotestowała...i to tak skutecznie, że wieczorem wylądowaliśmy u ortopedy...i zakaz biegania na 3-4 tygodnie...
będę musiała radzić sobie sama:-) na szczęście Mawżonek zamówił nakładki na buty i jeśli świat się nie rozmrozi, to i tak będę mogła biegać!
a jeszcze tydzień temu las był taki zielony...
 



poniedziałek, 6 stycznia 2014

41.22 idą trzej królowie, czyli ćwiczenia z fotografii reporterskiej

...idą co namniej 3 królowie...i może królewna
król pierwszy
król drugi
król trzeci
oraz  żołnierz
i zagubiony anioł
król??
a dokąd zmierzają...???

niedziela, 5 stycznia 2014

41.21 w Nowym Roku dużo zdrowia...

...oraz oby nie było gorzej:-)
a w kwestii zdrowia jest tak, że biegamy więcej km - dla mnie to duuuża zmiana - z ok. 6km na ok. 13km. trwa to jakieś dwa tygodnie i chyba jestem trochę zmęczona, takim bieganiem co drugi dzień...
Filon wreszcie doczekał się pizzy :-)