poniedziałek, 18 lutego 2013

40.30 sen proroczy albo przypadek

że tak mi się wyśniło.
bo w tym moim śnie to był pogrzeb, nie mój,  ani kogoś z rodziny. jak wróciłam z niego,  z tego pogrzebu, do domu rodziców akurat, odwiedził mnie kolega z pracy.
i nic.
rano jak codzień, wstawać, szybciej, pijcie wodę w octem, śniadanie, dalej, dalej...
jakieś dwie minuty przed parkowaniem pod przedszkolem telefon.
- witam...ja dzisiaj nie mogę przyjść do pracy - pracownica zadzwoniła, od tego kolegi co mi się wyśnił - ...tragedia mi się stała...mój mąż umarł...
szlag by to....!
przypadek. po prostu. bo co innego??

PS. Pierworodna pomimo sercowej zawieruchy zaliczyła kolejny semestr:-) dumna  z Niej jestem, a co. Mawżonek też...
PS2. a na foto session - portrety:-)
ale nuda...mamo długo jeszcze???.....
- a kiedy pójdziemy do fryzjera mamo? - pyta Filon - te włosy tak mnie DRĘCZĄ...




czwartek, 14 lutego 2013

40.29 świętowanie 14 lutego

Mawżonek mój osobisty przez lata całe, a razem stuknęło nam lat tych znienacka 22, uważał był, że lutowe święto się ma do Niego nijak.
jakież więc było zdziwienie moje, gdy wieczorową porą powróciwszy z zajęć zdjęciowych z Gajową zastałyśmy panów domowych naszych, czyli Mawżonka-tatę i Filona-braciszka, oczekujących nas w przy zgaszonym świetle, ze stołem przygotowanym na miarę chopoków, świeczkami, szampanem (Fanta dla nielatów) i pizzą oraz przygotowanym do włączenia muzyki laptopem (tę cudowną płytkę zabrałam do słuchania do pracy (http://www.facebook.com/domowemelodie)
 i jeszcze kartki własnej produkcji Filonka...łezki w oczach moich...
to ciemne duże serce to Mawżonek, mniejsze ciemne Filon, duże różowe ja, mniejsze po lewej Gajowa i mniejsze po prawej Pierworodna...
i jak tu nie płakać...???
nowy wymiar święta Walentego bardzo mi się widzi
PS. a Filonek zakupił był serduszko wyprodukowane przez Panie Przedszkolanki dla wybranki swej sercowej-przedszkolnej...jakież to romantyczne...

wtorek, 5 lutego 2013

40.28 wypadło mi z rąk, upuściłam, przewróciłam...

w kolejności:
- dezodoranty, kremy i perfum jednocześnie - mój najukochańszy i najważniejszy z tego perfum spadł, odbił się od podłogi, złapałam i się nie rozbił

- laptopa, na szczęście w torbie
- worek z ziemniakami
- kieliszek z niby-szampanem
- kubek z Filową wodą do płukania zębów...

a elektryk nie ma czasu przyjść bo jeden pracownik złamał nogę a drugi ma zapalenie płuc, więc sypialnia nadal w remoncie:-(

piątek, 1 lutego 2013

40.27 Zębowa wróżka była po łup!

- oooo! - zdziwiłam się widząc uśmiech Filona w przedszkolu - nie masz zęba
- nooo - odparł z dziurawym uśmiechem Fil - sam go dobie wyrwałem, tak ruszałem i wyrwałem, mam go w chusteczce - wyrzucał z siebie - ale został w przedszkolu, na stole to jutro weźmiemy!
- dobrze - ach jak takie wyrwanie zęba wzrusza - jutro weźmiemy - zapodałam wzruszona po raz kolejny...
z racji zimowej pogody, mroźno-śnieżnej, nasze bieganie odbywa się raczej nieregularnie, acz za każdym razem z wielkim aplauzem ze strony dzieci (mają wtedy czas na komputer...)
w poniedziałek Fil był przypadkiem w naszej sypialni, gdy zamieniałam ubranie robocze na biegowe
- ale będę miał KOSZMARNE życie - stwierdził z pewną nutką żałości w głosie
- martwisz się, że twoja żona będzie miała takie śmieszne rzeczy do noszenia? - upewnił się Mawżonek, wiedząc, że opinia Fila powstała poprzez obserwację matki zakładającej sportowy rodzaj stanika
- no...