niedziela, 10 marca 2013

40.31 sobotnie rozrywki

w zasadzie dwa dźwięki docierając do wnętrza mojego jestestwa wywołały sobotnie przebudzenie.
jednym był denerwujący odgłos przebiegającego pokój na dole Fila. łubu dubu. tam i z powrotem. stop. tam i z powrotem. stop. tam i...
- Fil - dotarłam do schodów - czy Ty możesz przestać robić hałas??!! - pytająco-nakazująco wypaliłam
- tak, już, przepraszam - doleciało z dołu - już siadam...
położyłam się jeszcze na chwilę i denerwujące kapanie wody uruchomiło nieśmiały sobotnio-poranny tok myślowy, że pewnie Mawżonek coś pozmieniał w akwarium i dlatego słychać kapanie.
trudno.
zeszłam na dół i odsłoniłam żaluzje.
- Mawżonek - zawołałam, kiedy moje oczy zatrzymały się na akwarium - a dlaczego ty masz tak mało wody?
- co??!!?? - po dwóch sekundach na schodach pojawił się Mawżonek, z przerażeniem w oczach.
przemknął obok mnie i wpadł za ściankę, sensowność wykonywanych przez niego w następnych sekundach ruchów była dla mnie głęboko ukryta
- światło! latarkę - w tę i z powrotem - co jest? co się stało??
....
woda leciała całą noc, ale częściowo nie do akwarium. za. przedostała się do piwnicy, zmoczyła ściany....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz