piątek, 2 sierpnia 2013

41.6 Bieszczady rulez!

brakuje mi obiektywu do makro. albo przejściówki - pożyczyła mi takową koleżanka, a łikęd, na razie nie kumam jak aro działa.
brakuje mi tego, bo zauważyłam - ostatnio ukochane określenie nielatów (mamo, zauważyłam/-łem, że...)
- zatem wpadło mi to w oko, kiedy obrabiałam zdjęcia z Bieszczadów.
tak, kwiatki i robaczki z tego, co złapałam, nie są najlepsze. a były takie możliwości!
jednego dnia, przy śniadaniu na tarasie, zawitała na stół pszczółka. daliśmy jej czas na ewentualną ucieczkę,  a ta nic. zrobiła poranną toaletę, łepek, nóżki, odnóża i te pe i te de.
skończyła nam się kawa a ta mała wciąż to samo, mycie, badanie obrusa, spacerek wśród talerzy... i ten mój biedny aparat nie dał rady!!! mogłoby być lepiej!
a kwiatki?
 
 
 
poza tym - Bieszczady rulez!
 
 
 
 
może wrócimy tam jesienią...?
na razie Pierworodna gdzieś w Szkocji, Gajowa na obozie harcerskim, Filon nad jeziorkiem, Mawżonek na Woodstocku, a ja mam święty spokój...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz