wtorek, 8 stycznia 2013
poniedziałek, 7 stycznia 2013
40.22 za chwilę będę monotematyczna
bo
takim całkiem w zasadzie ponurym porankiem jechałam do pracy, po rozstaniu z Filonem w przedszkolu, jechałyśmy sobie z Gajową mroczną uliczką: dostawca sklepowy wstawiał do ciężarówki puste plastikowe opakowania, samochody wymijały się wokół niego w zwolnionym tempie, ludziska owijając się szalikami maszerowały po chodnikach wokół drogi.
- nic się nie dzieje - pomyślałam - jak w takim amerykanckim filmie sensacyjnym - niby nic, szara rzeczywistość, a tu nagle łup! spada jakiś meteoryt albo UFO z trzaskiem rozwala okoliczne domki. a u nas nic - nuda, jak w polskim filmie....
w tak pięknych okolicznościach myśli dotarłam do skrzyżowania, zapaliło się czerwone, więc posłusznie wcisnęłam stop.
z lewej strony na przejście wszedł był przechodzień.
kiedy był już prawie w połowie przejścia, z prawej strony nadjechała piękna insygnia, z prędkością w zasadzie nie do przyjęcia - gwałtownie wjechała na przejście i lewym błotnikiem zahaczyła przechodzącego! ten - wykonując prawie baletowe podrygi uskoczył i szczęśliwie dotarł na drugą stronę jezdni.
insygnia zwolniła - miałam okazję nawet przeczytać rejestrację, która - w odróżnieniu od standardów - zamiast numerów miała wpisną nazwę.
zwolniła, ale nie zatrzymała się.
zaskoczony przechodzień odwócił się stojąc bezpiecznie po drugiej stronie drogi. popatrzył za oddalającym się autem ...i poszedł w swoją stronę.
bardzo nieładnie, panno insygnio, bardzo nieładnie.
takim całkiem w zasadzie ponurym porankiem jechałam do pracy, po rozstaniu z Filonem w przedszkolu, jechałyśmy sobie z Gajową mroczną uliczką: dostawca sklepowy wstawiał do ciężarówki puste plastikowe opakowania, samochody wymijały się wokół niego w zwolnionym tempie, ludziska owijając się szalikami maszerowały po chodnikach wokół drogi.
- nic się nie dzieje - pomyślałam - jak w takim amerykanckim filmie sensacyjnym - niby nic, szara rzeczywistość, a tu nagle łup! spada jakiś meteoryt albo UFO z trzaskiem rozwala okoliczne domki. a u nas nic - nuda, jak w polskim filmie....
w tak pięknych okolicznościach myśli dotarłam do skrzyżowania, zapaliło się czerwone, więc posłusznie wcisnęłam stop.
z lewej strony na przejście wszedł był przechodzień.
kiedy był już prawie w połowie przejścia, z prawej strony nadjechała piękna insygnia, z prędkością w zasadzie nie do przyjęcia - gwałtownie wjechała na przejście i lewym błotnikiem zahaczyła przechodzącego! ten - wykonując prawie baletowe podrygi uskoczył i szczęśliwie dotarł na drugą stronę jezdni.
insygnia zwolniła - miałam okazję nawet przeczytać rejestrację, która - w odróżnieniu od standardów - zamiast numerów miała wpisną nazwę.
zwolniła, ale nie zatrzymała się.
zaskoczony przechodzień odwócił się stojąc bezpiecznie po drugiej stronie drogi. popatrzył za oddalającym się autem ...i poszedł w swoją stronę.
bardzo nieładnie, panno insygnio, bardzo nieładnie.
wtorek, 1 stycznia 2013
40.21 szczęście niezbędnym jest składnikiem
życia.
pojechaliśmy z Mawżonkiem odebrać dzieci od dziadków. autostradą. ponoć bezpieczniej, na pewno szybciej.
od dziś będę miała na czas jakiś stressa na widok wszystkich mostów nad drogami.
bo
jadąc sobie spokojnie, w sensie z prędkością dozwoloną, zbliżając do przechodzącej nad autostradą drogi kątem oka zauważyłam ruch w postaci człowieka. postać ta zatrzymała się nad drogą, schyliła i już wiedziałam, że przeszła przez barierkę.
zagotowało mi się i z przerażeniem stwierdziłam, że nie wiem co robić, bo postać nad nami trzymając się prawą ręka barierek zsunęła nogi w dół, siadając na brzegu drogi!!!
zadyndały przed nami nad głowami brązowe zamszowe kozaki i ...
i na szczęście przejechaliśmy pod nimi i nic się nie stało!!
nie pamiętam kiedy tak się zdenerwowałam!!
my żyjemy, a ...Ona...???
pojechaliśmy z Mawżonkiem odebrać dzieci od dziadków. autostradą. ponoć bezpieczniej, na pewno szybciej.
od dziś będę miała na czas jakiś stressa na widok wszystkich mostów nad drogami.
bo
jadąc sobie spokojnie, w sensie z prędkością dozwoloną, zbliżając do przechodzącej nad autostradą drogi kątem oka zauważyłam ruch w postaci człowieka. postać ta zatrzymała się nad drogą, schyliła i już wiedziałam, że przeszła przez barierkę.
zagotowało mi się i z przerażeniem stwierdziłam, że nie wiem co robić, bo postać nad nami trzymając się prawą ręka barierek zsunęła nogi w dół, siadając na brzegu drogi!!!
zadyndały przed nami nad głowami brązowe zamszowe kozaki i ...
i na szczęście przejechaliśmy pod nimi i nic się nie stało!!
nie pamiętam kiedy tak się zdenerwowałam!!
my żyjemy, a ...Ona...???
poniedziałek, 31 grudnia 2012
40.20 rok - oby szczęśliwie - trzynasty w kolejce
nam się zacznie - od teraz - za 5 godzin 29 minut i ileś tam sekund.
wyjątkowo bezdzietnie - Pierworodna jak zwykle, ale nielaty u babci - powitamy następny rok. ten miał swoje wzloty i upadki, aczkolwiek znacząco dla mnie - przeniósł mnie w nowa epokę:-)
moje ostatnie noworoczne postanowienie robiłam dwa lata wstecz, na dziś nie mam pomysłu na postanowienia w 2013...może trochę więcej luzu? spokoju w sobie? zdrowia dla dzieci i Mawżonka?
jeśli Wam się przyda moje co nieco, to również życzę:-)
zatem tradycyjnie - Dosiego Roku!
wyjątkowo bezdzietnie - Pierworodna jak zwykle, ale nielaty u babci - powitamy następny rok. ten miał swoje wzloty i upadki, aczkolwiek znacząco dla mnie - przeniósł mnie w nowa epokę:-)
moje ostatnie noworoczne postanowienie robiłam dwa lata wstecz, na dziś nie mam pomysłu na postanowienia w 2013...może trochę więcej luzu? spokoju w sobie? zdrowia dla dzieci i Mawżonka?
jeśli Wam się przyda moje co nieco, to również życzę:-)
zatem tradycyjnie - Dosiego Roku!
piątek, 21 grudnia 2012
40.19 w co się bawić, w co sie bawić...
wracaliśmy z karpiami, nie, nie złapanymi, wyjątkowo nabytymi drogą wymiany handlowej
Filonowi przypomniała się przedszkolna zabawa
- bo ja się chciałem bawić z koleżanką - oznajmił - ale jeszcze jedna chciała się z nami bawić. to ją zapytałem, kim chce być: kotem, psem czy (sic! - dopisek mój!) LODÓWKĄ...
po sekundowej konsternacji 3/4 zawartości zarżała śmiechem
- czym ?? dopytywaliśmy się nie wierząc, co słyszymy
- dlaczego??
- bo wtedy my zjedlibyśmy z niej resztki....
Filonowi przypomniała się przedszkolna zabawa
- bo ja się chciałem bawić z koleżanką - oznajmił - ale jeszcze jedna chciała się z nami bawić. to ją zapytałem, kim chce być: kotem, psem czy (sic! - dopisek mój!) LODÓWKĄ...
po sekundowej konsternacji 3/4 zawartości zarżała śmiechem
- czym ?? dopytywaliśmy się nie wierząc, co słyszymy
- dlaczego??
- bo wtedy my zjedlibyśmy z niej resztki....
czwartek, 20 grudnia 2012
40.18 do trzech razy sztuka...
na razie odrobiłam punkty 1 i 2 przy świątecznych zakupach:
- pierwszy raz - po dokonaniu zakupów wyszłam z jednego sklepu, po czym w następnym usłyszałam z megafonu...swoje imię i nazwisko i zaraz za tym, że mam się zgłosić do sklepu po ...kartę płatniczą
- drugi raz nastąpił w ogromniastym sklepie, stałam sobie przy około pięcio-metrowej długości półce z książkami, chciałam obejrzeć jedną...po czym cała półka, jak domino, znalazła się na podłodze...Mawżonek, stojący za innymi półkami stwierdził później, że gdy usłyszał hałas, wiedział, że to ja...
w zasadzie świąteczne zakupy już mam, więc może ten trzeci raz mnie ominie....
- pierwszy raz - po dokonaniu zakupów wyszłam z jednego sklepu, po czym w następnym usłyszałam z megafonu...swoje imię i nazwisko i zaraz za tym, że mam się zgłosić do sklepu po ...kartę płatniczą
- drugi raz nastąpił w ogromniastym sklepie, stałam sobie przy około pięcio-metrowej długości półce z książkami, chciałam obejrzeć jedną...po czym cała półka, jak domino, znalazła się na podłodze...Mawżonek, stojący za innymi półkami stwierdził później, że gdy usłyszał hałas, wiedział, że to ja...
w zasadzie świąteczne zakupy już mam, więc może ten trzeci raz mnie ominie....
środa, 5 grudnia 2012
40.17 w nocy Mikołaj przychodzi!
więc przy kominku równiutko ustawione czekają rodzinne buciki, oczywiście że włącznie z Pierworodnej obuwiem, co z tego, że nie mieszka tu teraz?
Fil podekscytowany jutrzejszym dniem zapewne, był okazem słodziaka przez całe popołudnie, do chwili, kiedy kanapka z majonezem nie spadła Mu na kanapę - i minus. Gajowa dzielnie zniosła usuwanie szwów po rozcięciu wiązadełka przy dolnej wardze, grzecznie przygotowała Gonzowi kanapki i zrobiła ze mną rogi renifera na jutrzejszą imprezę w przedszkolu.jednakowoż zaliczyła minus za nieprzeopisowe przygotowanie kanapek.
minusy i plusy, albo uśmiechy i smutki lub jeszcze mrówki i buźki mają się znaleźć na tablicy rozliczającej dzieci z zachowania. Filon podsunął był dziś ten pomysł Mawżonkowi, więc kto wie, może słowa przekłują się na czyny?
Fil podekscytowany jutrzejszym dniem zapewne, był okazem słodziaka przez całe popołudnie, do chwili, kiedy kanapka z majonezem nie spadła Mu na kanapę - i minus. Gajowa dzielnie zniosła usuwanie szwów po rozcięciu wiązadełka przy dolnej wardze, grzecznie przygotowała Gonzowi kanapki i zrobiła ze mną rogi renifera na jutrzejszą imprezę w przedszkolu.jednakowoż zaliczyła minus za nieprzeopisowe przygotowanie kanapek.
minusy i plusy, albo uśmiechy i smutki lub jeszcze mrówki i buźki mają się znaleźć na tablicy rozliczającej dzieci z zachowania. Filon podsunął był dziś ten pomysł Mawżonkowi, więc kto wie, może słowa przekłują się na czyny?
Subskrybuj:
Posty (Atom)